niedziela, 24 listopada 2024

LISTOPADOWA ZUPA

 


01 listopada zaczęłam „gotować zupę”.
Do garnka wrzuciłam:
garść nostalgii
szczyptę refleksji i filozoficzne rozkiminy o tym, co po śmierci.
Zupa wybitna wymaga uwagi i długiego czasu gotowania.
Wolniutko z należytą uwagą codziennie dokładam jakiś składnik
szczypta żalu
odrobina smutku
szklanka złości
dwie szklanki „dlaczego?” i pół szklanki "gdyby"
zamieszać i podnieść temperaturę
Co kilka dni ktoś proponuje nowe przyprawy
10gramów wspomnień
15 gramów „olaboga”
mocno zamieszać i podnieść temperaturę, im bliżej 26 listopada, tym wyżej
Zupa wrze, paruje, kipi, a ja codziennie dociskam pokrywkę i dokładam nowe składniki.
Może jeszcze jedno zdjęcie, może filmik, co by było, gdyby było, a może na cmentarz pójdę, a może na Św. Kingi, wszak dawno mnie tam nie widzieli, a może.
Opamiętaj się kobieto!
Energia podąża za uwagą”
Wiesz!
Praktykujesz!
Działa!
Dlaczego teraz chcesz sobie to zrobić?
Koniecznie chcesz zobaczyć zawartość tego garnka na suficie?
Nie potrafisz tego wyłączyć?
Musisz?
Po co?
Dlaczego?
Bo 26 listopada, bo 5 lat, bo tylko cierpienie oznacza, że kochasz i pamiętasz?
Dosyć!
Potrafię wyłączyć, zanim wybuchnie, wiele lat szukałam sposobu i znalazłam.
Idę środkiem uważnie dbając o to, żeby nie ulegać. Odpuściłam, jakkolwiek to zabrzmi, z ogromną obawą pozwoliłam odejść. Bałam się, że to moje wewnętrzne przyzwolenie na odejście „mojego” dziecka, będzie oznaczało koniec wszystkiego. Koniec miłości i koniec mnie. Czy coś się skończyło? Tak, z całą pewnością skończyło się moje potworne cierpienie, a została tylko spokojna wdzięczność i miłość.
Uwierzyłam w reinkarnację i czuję spokój na myśl o tym, że Ola być może komuś, gdzieś, kiedyś przyniesie to wszystko, czego ten ktoś będzie potrzebował, nawet o tym nie wiedząc. A może poza granicą mojej wyobraźni, w innym wymiarze, w nieprzewidywalnym wcieleniu będzie doświadczać nowego, innego, pięknego? Być może...
A ja?
Może mam jeszcze tutaj coś do zrobienia, ofiarowania innym, przeżycia, odkrycia?
Kto wie?
Zachęcam Was do tego, żeby spróbować przynajmniej zmniejszać temperaturę pod garnkiem, w którym podobnie jak ja zaczniecie gotować emocje.
Energia podąża za uwagą” a spokój można zbudować.