sobota, 13 czerwca 2020

KOLOROWA SUKIENKA



Agata!

Zostałaś tu!

Pamiętasz? ….

Obiecałaś! Umówiłyśmy się!

Masz, krok po kroku, pomalutku, spróbować wstać i zbudować swoją nową rzeczywistość.

Boli?

Pewnie, że boli..... Nie przestanie!

Wiesz? Bywa tak, że ludzie chorzy, żyją w bólu, w fizycznym bólu, nie do zniesienia, czasami przez lata. Ci ludzie potrafią być wdzięczni za każdy oddech, godzinę, dzień....

Nie poganiam Cię, ale musisz spróbować, jak to jest, „dotknąć” ponownie naszych wspólnych miejsc, sytuacji, ludzi.....

Ej babo! Przecież już wiesz, że i tak trzymam Cię za rękę! To czego się boisz?

Weź się Agata „ogarnij”!

Nic nie rozumiesz Wojtek! Ty mi mówisz: ogarnij się? Nie pamiętasz, że to najgłupszy tekst na świecie? Zawsze tak mówiłaś. A teraz co? Perspektywa Ci się zmieniła?....

W duchu, myślę jednak, że chyba ma rację, już wiem, że nie można umrzeć z bólu.... A im dłużej on trwa, tym bardziej wpisuje się w naszą codzienność i daje się oswoić. Zaczęłam mu się nawet „przyglądać” i codziennie rano rzucam mu krótkie: „Cześć jesteś?” - no jesteś, to znak, że jednak ciągle żyję...

Nie umarłam?

Nie umarłam...

Widocznie jeszcze nie pora!

No to wstanę i zobaczę jak to jest być tam, gdzie Ciebie już nie ma...

Staję przed szafą i myślę, w co się ubrać. Od pół roku noszę te same czarne rzeczy, a teraz nagle dziwna myśl w głowie: „Wyprasuj Agata kolorową sukienkę! Już nie mogę patrzyć jak wyglądasz! Ubierz się w kolorową sukienkę...”

Ubrałam.... Patrząc w lustro i zastanawiam się, czy to ciągle ja?

Dociera do mnie, że te czarne rzeczy, to był swoisty pancerz, chroniący mnie od pół roku, czułam się w nich bezpieczniej.

Na dodatek mam poczucie winy, nieracjonalne poczucie winy, że ubieram coś innego. Skąd się wzięło?

Kto i kiedy wgrał mi w głowie taki schemat?

Masz być brzydka, czarna, niewidzialna......

Ale ja tak nie mogę.....

Ja jestem mamą Oli!

TEJ Oli!

Ona, nie chowałaby się przed światem, za żadną czarną woalką.

Więc i ja nie będę, dam radę i tym razem.

Zarzucam kolorowy szal i idę sobie „pooglądać” siebie, z perspektywy galerii sztuki, w której tak wiele „zostało”......

O tym jak fantastyczne to było spotkanie z Wojtkiem, w zupełnie pustym muzeum i o przedziwnym zbiegu okoliczności napiszę kiedy indziej....

Dzisiaj wiem tyle, że jeżeli głos w głowie, podpowiada nam coś, to nawet jeżeli, na pierwszy rzut oka wydaje nam się to absurdalne, to trzeba się z tym zmierzyć i nie przeciwstawiać na siłę....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.