wtorek, 21 lipca 2020

BAJADERKA - CZYLI O ZNAKACH c.d.

Bajaderka – czekolada, orzechy, nuta rumu, wiórki kokosowe, czasami skórka pomarańczowa.... Słodkie, ciężkie, owinięte pergaminową osłonką, ulubione przez Olę ciastko, którego ja wyjątkowo nie lubię.

Pamiętam, jak będąc małą dziewczynką na pytanie: Czy kupić jej coś dobrego? Zawsze odpowiadała: „bajadelkę”.

Bajaderki przynosiła babcia, bajaderki przynosiła ciocia, bajaderki - z bólem serca ( bo to przecież takie niezdrowe) kupowałam ja. Pocieszały w złych chwilach, dawały chwilę przyjemności, a będąc na liście tych, uznanych przez Agatę za zakazane, zawsze stanowiły ciastko najwyższego pożądania.

Ja mając wybór, nie sięgnęłabym po nią nigdy. Ciastek jem niewiele, a ze słodyczy i tak zawsze najbardziej lubiłam ….. śledzie.

26 czerwca była piękna słoneczna pogoda, zatopiona w myślach, w bardzo kiepskim nastroju, jak co miesiąc, przygotowałam koszyk z rzeczami dla Oli i poszłam spacerem na cmentarz. Znicze, kwiaty, kadzidło.... Dlaczego, dziecko ja Ci muszę takie rzeczy ofiarowywać? To myśl, która nie opuszcza mnie nigdy, gdy co tydzień pakuję ten koszyk.

Mniej więcej w połowie drogi zaczął kropić deszcz, zerwał się wiatr i zrobiło się prawie zupełnie ciemno. Nadchodziła burza. Zanim doszłam do najbliższego przystanku autobusowego, lało i grzmiało już tak bardzo, że nie sposób było nawet myśleć o dalszej drodze. Przystanęłam nie bardzo wiedząc co dalej. Pod wiatą na przystanku, tłum ludzi uniemożliwiał schowanie się przed deszczem. Ja bez parasola i w szmacianych balerinkach. Co robić? Wtedy moją uwagę zwróciła malutka cukiernia, znajdującą się tuż obok.

Wejdę i przeczekam, napiję się kawy, nie ma innego wyjścia – pomyślałam.

Zmuszona okolicznościami, weszłam do środka, zamówiłam kawę parząc bezmyślnie na półki i lady wystawiennicze. Dotarły do mnie, piękny zapach świeżego ciasta i świadomość, że bardzo mam na nie ochotę. Zaczęłam oglądać, już z uwagą, szukając tego, czego podświadomie domaga się wewnętrzna Agata....

Wśród wszystkich ciast, ciastek i ciasteczek, zobaczyłam …..tę znienawidzoną bajaderkę i co?

Kupiłam i zjadłam.

Smakowała mi tak, jak wszystkie cukiernicze obietnice świata. Zdumiona tym doświadczeniem, dopijając kawę, zdałam sobie sprawę, że za oknem znowu świeci słońce.

Spojrzałam na zegarek – ile ja tu już siedzę?

13 minut......a za oknem pięknie i cicho.

Wzięłam koszyk i znowu spacerkiem, poszłam na grób Oli, cały czas zastanawiając się, kto tak naprawdę zjadł to ciastko?

Nieracjonalne? Wydumane? Niemożliwe?

Może tak, a może nie …..

Nie muszę nikogo o tym przekonywać. Ja wiem, że to Ola zaprosiła mnie do tej malutkiej, pustej cukierni, że tak właśnie chciała spędzić ze mną dzień, dokładnie siedem miesięcy po swojej śmierci.

Ja to wiem i niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że jej tu nie ma.....

Wywołaliście temat znaków, więc dzisiaj opowiedziałam wam o jednym z nich, a wy jeżeli możecie opowiedzcie o swoich, albo opowiedzcie co, tak jak ta bajaderka Oli, zawsze skojarzy wam się z waszymi bliskimi, którzy odeszli.

Zapraszam do rozmowy, spróbujmy przypomnieć sobie te rzeczy, które chcielibyśmy pamiętać.

https://www.facebook.com/groups/649537065904161/?epa=SEARCH_BOX


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.