Gdybym wtedy....
To jedno z najczęstszych zdań, które usłyszałam w rozmowach o stracie.
Sama, też wielokrotnie wypowiadałam je do ludzi, albo do samej siebie.
Można było.....
Trzeba było......
Może, gdybym...
Zrobiła albo nie zrobiła, powiedziała albo nie powiedziała, wybrała inaczej...
Nie spotkałam się z człowiekiem, który przeżywając głęboką żałobę nie obwiniałby siebie.
Zupełnie nie ma znaczenia, jakie mamy doświadczenie, w co wierzymy, co nam się do tej pory „wydawało” . Przeżywając, szukamy winnych w świecie, ale przede wszystkim w sobie.
Usiłujemy uchwycić moment, w którym popełniliśmy błąd.
Wszyscy przypisujemy sobie sprawstwo i możliwość odwrócenia biegu rzeki.
A gdyby tak spróbować popatrzyć z innej strony?
Można było...
Trzeba było...
Zawsze istnieje jakiś wybór, bywa, że możliwości jest wiele. Jednak, nie trzeba podjętych decyzji oceniać z dzisiejszej perspektywy.
Po pierwsze, dlatego że kiedyś nie wiedzieliśmy tego, co wiemy dzisiaj. Gdybyśmy wiedzieli, to podjęlibyśmy decyzję, w oparciu o to co wiemy Wtedy nie wiedzieliśmy.
Po drugie, nie możemy założyć, że inna decyzja byłaby lepsza. Tylko nam się wydaje, że „trawa za płotem jest bardziej zielona” . Ułożenie tego tematu w sobie, zajęło mi wiele godzin spędzonych na murku. W końcu zrozumiałam, że nigdy nie zrobiłam niczego przeciwko Oli, stałam zawsze po jej stronie i ona wiedziała, że tak jest. Mogłam czegoś nie umieć, mogłam nie potrafić, nie wiedzieć, ale nigdy świadomie czegoś, co mogłoby wyrządzić jej jakąkolwiek krzywdę. nie zrobiłabym. Gdyby to ode mnie zależało, to ona by nie umarła, ale nie mogłam temu zapobiec. Wiecie dlaczego? Bo jestem tylko człowiekiem i nie ja decydowałam ani o jej śmierci, ani o tym, że przyszła na świat. Nie mamy takiej władzy, choć dzisiejszy świat, robi wszystko, żeby wydawało nam się inaczej.
Co mogę zrobić dzisiaj, zamiast szukać tego, co można było zrobić inaczej ( nie lepiej) ?
Mogę pielęgnować w sobie wszystko to, co przyniosła ze sobą i ofiarowała mi przez dziewiętnaście lat życia. Gdy łzy obeschły i wróciła zdolność myślenia, zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Wszystko to, czego mnie nauczyła, co pokazała i uświadomiła, dzień po dniu buduje nową Agatę. Bezcenny spadek, który najpierw pomógł mi wstać a dzisiaj uczy spójnego życia, w zgodzie z samym sobą.
Lekcja niewarta swojej ceny, ale o tym czego nauczy nas życie, często też nie my decydujemy.
Może ktoś zechce spróbować popatrzeć na swoje poczucie winy przez taki pryzmat?
Zapraszam do rozmowy https://www.facebook.com/groups/649537065904161
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.