Będzie
lepiej.
Wyjdziesz
z tego.
Z
pewnością będzie lepiej.
Czas
leczy... to akurat największa bzdura czas sam niczego nie
„leczy”.
Żałoba
to nie choroba, tego się nie leczy, to się przeżywa.
Musi
być lepiej.
„Będzie
lepiej” mam w sobie od dnia, w którym wybrałam życie.
Uwierzyłam
samej sobie, ale....
Wiara
jest niewytłumaczalna, nieracjonalna i nie dla wszystkich.
Pokaż
mi!
Agata,
pokaż mi, jak to jest lepiej!
I
co ja mam zrobić z takim „sprawdzam”?
Po
drugiej stronie mama, która już, teraz, natychmiast potrzebuje
„dowodów” na lepiej.
Chodzę
z tym od wielu dni i nie wiem. Najzwyczajniej po ludzku nie wiem.
Jak
z wieloletniej drogi, pierdyliarda upadków i nadziei, chwil bardzo
trudnych i zwyczajnych mam sklecić dowód na istnienie
„lepiej”.
Jeżeli
moja uczciwie opowiadana historia nie wystarcza, to może w moim
życiu to „lepiej” wcale nie jest lepsze?
Sprawdzam
każde pole.
Praca
– nie uciekłam, racjonalnie wybrałam wariant pewny, stabilny,
obiektywnie rzecz biorąc korzystny. Już po końcu świata
osiągnęłam w zawodzie wszystko, co było możliwe, ale praca to
konieczność, której nawet nie lubię a nie żadne
„lepiej”.
Relacje
– eksploracja i zachwyt samotnością dały mi możliwość
odbudowania siebie, poznania, polubienia i ponownego zatęsknienia za
światem. Próby budowania relacji różne, ale to lekcje. Odrobiłam
każdą i to pozwoliło mi zbudować jasne granice, których już
nigdy nie pozwolę nikomu przekroczyć. To ja wybieram, kogo
wpuszczam do swojego świata i na jakich zasadach.
Czy
to jest „lepiej” ? Nie sądzę, jednak ciągle nie potrafię
zbudować normalnej relacji, z której mógłby urodzić się dobry
związek. Kobieta po takich przejściach to bardzo łatwy obiekt do
wykorzystania. Spragniony człowiek napije się z kałuży a na
dodatek uważam, że nie mam prawa nikogo obarczać swoją traumą.
Na tym polu też trudno dopatrzyć się „lepiej”.
Rozwój
osobisty? Budowanie świata od nowa wymaga całkowitej zmiany
myślenia w postrzeganiu świata, przewartościowania i nowej
perspektywy. Tutaj jest inaczej, ale czy „lepiej”? Nie wiem, nie
potrafię tego wartościować. Wymiernym efektem mojego „lepiej”
w tej przestrzeni jest to, że coraz więcej osób nie rozumie tego,
co mówię.
Co
mam odpowiedzieć tej kobiecie?
Sobotni
poranek, jadę pociągiem do Opola. Słońce przez szybę ogrzewa mi
twarz, co uwielbiam, w słuchawkach delikatna muzyka, spokój i
swobodny przepływ myśli, najlepsza przestrzeń do tego, żeby
„usłyszeć”. Od wielu lat stając przodem do słońca, po
drugiej stronie tego światła widzę Olę, to z Nią rozmawiam o
wschodzie, jej „obecność” czuję, gdy robi mi się ciepło. Tym
razem grzeje delikatnie, za oknem wiosna w najpiękniejszej odsłonie
a ja.... Nie płaczę, nie złorzeczę, nie pytam: „dlaczego?”
nie jestem smutna. Czuję spokój i wdzięczność, która z każdym
mijanym kilometrem tej trasy jest coraz większa. Patrząc w to
słońce, dziękuję, że żyję i że w tym życiu przez 19 lat
byłam mamą najlepszego człowieka na świecie. Dziękuję za swoje
macierzyństwo i za to, że nauczyłam się być „aniołkową
mamą”. Dziękuję za miłość, która nie umiera i wobec której
śmierć nie ma nic do powiedzenia. Dziękuję za to, kim dzisiaj
jestem i za to jakich ludzi spotkałam na najtrudniejszym szlaku,
który przeszłam. Dziękuję za nadzieję i wiarę, w to że za
górką czeka na mnie coś dobrego i że ja po to dobre chcę iść,
bez względu na wszystko. Dziękuję za smak prawdziwej tęsknoty,
która nauczyła mnie wartości, a nie ceny. Dziękuję za siłę,
którą mogę się dzielić a ona zawsze odrasta. Cała jestem
dzisiaj tym „dziękuję” i to właśnie jest moje lepiej. Innego
nie mam, więc jeżeli chcesz, to weź z tego tyle, ile potrzebujesz,
albo zbuduj swoje, inne, niepowtarzalne, ale niech to będzie
„lepiej” Z każdym dniem, miesiącem, rokiem. Tego życzę
każdemu, kto mierzy się ze stratą, cokolwiek ona oznacza.
Jak
wygląda Twoje „lepiej”?
Zapraszam
do rozmowy grupa na fb
https://www.facebook.com/groups/649537065904161?locale=pl_PL

