poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Oddaj mi święta!

 



Po raz kolejny usiłuję ułożyć sobie w głowie pojęcie świąt po końcu świata. Brak sensu w potrawach, obrzędach, celebrowaniu. Strach przed tym, żeby usiąść przy wspólnym stole z kimkolwiek. Otwarte ramiona wielu osób, które nie boją się mojej traumy, przy wielu stołach krzesło, na którym mogłabym usiąść otoczona ciepłem, przyjaźnią, miłością. Kuszą zapachem potraw, śmiechem domowników, ciepłem. Wiele razy próbowałam podjeść i najczęściej na końcu uciekłam albo w najlepszym razie całą uwagę skupiałam na tym, żeby ponownie się nie rozsypać. Odwracałam wzrok od relacji, żeby uniknąć porównań i po raz kolejny nie wpaść w schemat: „dlaczego?”
Dlaczego nie możesz być obok?
Dlaczego ja?
Dlaczego mnie?
Dlaczego tak się dzieje?
Ucieczka jest bezpieczna, ale: „Przecież ty nie uciekasz Agata!”
Wraca głos Oli z najgłębszych wspomnień w mojej głowie i dotyka czegoś zupełnie nowego we mnie. Czegoś, czego z całą pewnością nie chciałam posiać, a co kiełkuje i rośnie zupełnie samo.
Może mój barszcz, żurek, choinka i pisanki już nigdy nie będą wybitne, bo brakuje im sensu, ale czy sens zawsze musi być ten sam? Czy to nie my tworzymy sens w naszym życiu? Czy musimy je porównywać? Czy dalsze życie zgodne z tym, co we mnie musi być jakoś wartościowane. Mam miłość do Oli, ale mam też miłość do świata, do ludzi ostatnio coraz więcej do siebie. Czy to nie jest wystarczająca przestrzeń do tego, żeby ustawić w swoim zupełnie innym, nowym domu, nowy stół i postawić na nim zupę ugotowaną z wdzięczności i odrobiny nadziei na przyszłość? Oli to niczego nie odbierze, nie ujmie, a mnie może dać szansę na dojście do bezpiecznej przystani, w której można się będzie ogrzać i w której przed żadnymi świętami nie trzeba już będzie uciekać. W bardzo zaskakującym miejscu wylądowałam na swojej drodze. Skazana przez samą siebie na „bezdomność”, bo dom bez Oli istnieć nie może, stoję dzisiaj wobec swojego nowego „ja chcę!”. Chcę ofiarować i otrzymać, chcę podwajać radość i dzielić smutek, chcę spokojnie zasypiać i budzić się z chęcią do dalszej drogi, chcę ulegać tradycji, zamiast wkręcać sobie w głowę, że nie jest mi ona potrzebna. Czy to moje „chcę” przetrwa, czy jest efektem impulsu, czy znowu zmieni swój kierunek, tego nie wiem, ale wiem jedno, jestem gotowa na dobrą, wartościową relację w swoim życiu i jeżeli los mi ją przyniesie, to przyjmę z wdzięcznością. Może przeznaczenie tym razem zechce oddać mi święta ?

Czy to już koniec żałoby czy jej kolejna odsłona?

Czy powinnam iść tą drogą czy zawrócić, żeby nadal pielęgnować spokój?

Bardzo dużo pytań bez odpowiedzi rodzi się w mojej głowie, a życie i tak samo dopisze ciąg dalszy.


Zapraszam do rozmowy grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.