poniedziałek, 23 września 2024

DZIECKO W DRODZE

 


24 września 2000 pierwsze dni jesieni nowego tysiąclecia obdarowały mnie hojnie.
W moim domu zapachniało niemowlęcym pudrem i oliwką, a ja myślałam, że trzymam na rękach jedną z największych obietnic w swoim życiu. Patrząc, jaka jesteś maleńka, zastanawiałam się, skąd przyszłaś?
Jakim cudem wzięłaś się w moim życiu i jak to będzie, gdy urośniesz?
Dziewiętnaście razy pokroiłam urodzinowy tort „mojego” dziecka, które gasząc świeczki, mówiło: „najpierw pomyślę marzenie”.
Minęło pięć lat, dzisiaj tych świeczek byłoby już więcej, ale...
Nie chcę ich liczyć ani nadal, ani od nowa. Jestem dzisiaj w takim miejscu, w którym wiem, że ani życie niczego mi nie obiecało, ani dziecko nie było „moje”.
Oddzieliłam swoje urodziny od Twoich, a może uplotłam z nich jedne?
Nie zadaję już pytań ani skąd przyszłaś, ani dokąd poszłaś?
Dla mnie już zawsze będziesz „dzieckiem w drodze”, a dokąd ta droga prowadzi, nie muszę teraz wiedzieć. Skoro ten świat tak jest urządzony, to takim go przyjmuję. Wierzę, że poszłaś dalej, czuję, że jesteś i „będziesz” w ten sposób, dopóki ja będę, ale dalsze pytania na ten temat i odpowiedzi z mchu i paproci nie mają już dla mnie żadnego znaczenia.
Mam resztę swoich urodzin do przeżycia, być może jeszcze kilka świeczek więcej do zdmuchnięcia i chciałabym to zrobić, przyjmując od losu to wszystko, czego nauczyła mnie Pani Hydra.
Jestem Ci wdzięczna za to, czego dzięki Tobie mogłam doświadczyć i nie mogę wyłączyć z tego żałoby. Najtrudniejszej i najmądrzejszej ścieżki, którą przeszłam.
Śmierć dziecka jest jednym z najcięższych życiowych doświadczeń, ale z popiołu, w który się zamieniłam pięć lat temu, wyszłam inna. Przyglądając się sobie, jestem prawie pewna, że dzisiejsza prawda o mnie bardzo by Ci się spodobała. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że od samego początku do końca przynosiłaś mi po kawałku mądrość jesieni. Pokazałaś mi to, kim jestem.
Wolałabym nigdy nie musieć zapłacić za to takiej ceny, ale to nie ja napisałam ten scenariusz.
Gdziekolwiek jesteś, jeżeli jesteś jeszcze gdzieś oprócz mojego serca, to pamiętaj: „najpierw marzenie” i niech się spełni. A jurto ożyjesz we mnie na chwilę w zapachu kadzidła zamiast kolejnych świeczek.