24
września 2000 pierwsze dni jesieni nowego tysiąclecia obdarowały
mnie hojnie.
W
moim domu zapachniało niemowlęcym pudrem i oliwką, a ja myślałam,
że trzymam na rękach jedną z największych obietnic w swoim życiu.
Patrząc, jaka jesteś maleńka, zastanawiałam się, skąd
przyszłaś?
Jakim
cudem wzięłaś się w moim życiu i jak to będzie, gdy
urośniesz?
Dziewiętnaście
razy pokroiłam urodzinowy tort „mojego” dziecka, które gasząc
świeczki, mówiło: „najpierw pomyślę marzenie”.
Minęło
pięć lat, dzisiaj tych świeczek byłoby już więcej, ale...
Nie
chcę ich liczyć ani nadal, ani od nowa. Jestem dzisiaj w takim
miejscu, w którym wiem, że ani życie niczego mi nie obiecało, ani
dziecko nie było „moje”.
Oddzieliłam
swoje urodziny od Twoich, a może uplotłam z nich jedne?
Nie
zadaję już pytań ani skąd przyszłaś, ani dokąd poszłaś?
Dla
mnie już zawsze będziesz „dzieckiem w drodze”, a dokąd ta
droga prowadzi, nie muszę teraz wiedzieć. Skoro ten świat tak jest
urządzony, to takim go przyjmuję. Wierzę, że poszłaś dalej,
czuję, że jesteś i „będziesz” w ten sposób, dopóki ja będę,
ale dalsze pytania na ten temat i odpowiedzi z mchu i paproci nie
mają już dla mnie żadnego znaczenia.
Mam
resztę swoich urodzin do przeżycia, być może jeszcze kilka
świeczek więcej do zdmuchnięcia i chciałabym to zrobić,
przyjmując od losu to wszystko, czego nauczyła mnie Pani
Hydra.
Jestem
Ci wdzięczna za to, czego dzięki Tobie mogłam doświadczyć i nie
mogę wyłączyć z tego żałoby. Najtrudniejszej i najmądrzejszej
ścieżki, którą przeszłam.
Śmierć
dziecka jest jednym z najcięższych życiowych doświadczeń, ale z
popiołu, w który się zamieniłam pięć lat temu, wyszłam inna.
Przyglądając się sobie, jestem prawie pewna, że dzisiejsza prawda
o mnie bardzo by Ci się spodobała. Z dzisiejszej perspektywy widzę,
że od samego początku do końca przynosiłaś mi po kawałku
mądrość jesieni. Pokazałaś mi to, kim jestem.
Wolałabym
nigdy nie musieć zapłacić za to takiej ceny, ale to nie ja
napisałam ten scenariusz.
Gdziekolwiek
jesteś, jeżeli jesteś jeszcze gdzieś oprócz mojego serca, to
pamiętaj: „najpierw marzenie” i niech się spełni. A jurto
ożyjesz we mnie na chwilę w zapachu kadzidła zamiast kolejnych
świeczek.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.