Tocząc nierówną walkę z Hydrą, oprócz wszystkich emocjonalnych „zjazdów”, wzlotów i ponownych upadków, Pani Trauma, od samego początku, funduje mi cała gamę objawów na poziomie ciała.
Hydra przysiadając na łóżku, albo znienacka stając za plecami, najpierw skutecznie wmawiała Agacie, że jeść nie musi wcale - więc nie jadłam pięknie tracąc na wadze, w tempie o jakim kiedyś mogłam tylko pomarzyć.
Żeby mi się za bardzo nie spodobało, nagle w głowie pojawiły się zupełnie inne komunikaty: „Jesteś głodna! Zjedz: ciasteczko, śledzika, serek i jeszcze raz ciasteczko i chleba najlepiej pół bochenka, a teraz …. ciasteczko.....i zupy sobie ugotuj, bo jak nie zjesz to nie wytrzymasz.... Jesteś głodna! Agata! Jesteś głodna!”
Codziennie, nie mogąc dopiąć kolejnej spódnicy, w panice myślę: od jutra coś z tym zrobię, rozpiszę posiłki, wrócę do praktyki jogi, będę biegać z Zoranem.....
Dam radę, nie poddam się tak łatwo.
A w głowie głos: „Jesteś głodna! Zjedz! Ciasteczko, serek, jogurcik, zupę i ciasteczko, zjedz.....”
Potrafię tak, stojąc nad kuchennym blatem, zjeść tyle, ile wcześniej przez cały dzień nie dałabym rady.
A jak już zjem, to.... Teraz Agata musisz iść spać, po prostu musisz i koniec!
Zasypiam... bardzo fajnie, jak przyjemnie i ciepło....Jest godzina 17.00
W tym układzie wstanę o 19.00 i co dalej?
Hahaha szyderczy śmiech Hydry, będziemy sobie prowadzić długie nocne rozmowy Agata. A ty przyśniesz na chwilę i znowu się obudzisz i zaśniesz i wstaniesz, a jak trzeba już będzie iść do pracy, to będziesz znowu jak z krzyża zdjęta.
Nakręciłam pięknie ten swoisty danse macabre, tłumacząc sobie codziennie, że już od jutra stawię temu czoła.
Dzisiaj, patrząc w lustro, dotarło do mnie, że teraz to ona jest zwycięzcą.
Walczę, szukam sposobu, udaje mi się wygrać pojedyncze sytuacje, ale nie widzę już w tym lustrze siebie.
Czuję się gorzej, nie ma już jutra, panicznie boję się listopada......
I co teraz?
Siadam na murku i nic kompletnie nie przychodzi mi do głowy.
….....................................................................................................
A gdyby tak, nie od jutra, tylko od teraz ?
…......................................................................................................
Nie panikuj Agata!
Przecież doskonale wiesz co trzeba zrobić, na dodatek to potrafisz!
Przemyśl!
Stań po swojej stronie, sama siebie złap za rękę i przytul jak najlepszego przyjaciela, a potem poprowadź tę przerażoną dziewczynkę w sobie, krok po kroku, tak jak zrobiłabyś to dla kogoś innego, chcąc mu pomóc.
Nie wiem skąd taka refleksja, nie ma to teraz najmniejszego znaczenia. Może to był głos Oli, a może instynkt samozachowawczy we mnie, nieważne. Teraz, to zupełnie nie jest istotne. Ważne jest to, że spróbuję.
Rozpiszę dietę, wrócę do praktyki jogi i zaplanuję dzień tak, żeby o normalnej porze położyć się spać. Pobiegam z Zoranem i wreszcie pójdę znowu w góry.
Zrobię to i zrobię to już dzisiaj......
Czy ktoś z was, też ma takie problemy?
Czy ktoś znalazł jakiś sposób?
A może ktoś chciałby „zawalczyć” razem ze mną już od dzisiaj?
Zapraszam do rozmowy https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.