piątek, 9 października 2020

MAŁA STRATA - KRÓTKI ŻAL czyli o relacjach

 


Ludzie, ludzie, ludzie.....

Dużo ludzi......

Przez całe życie bliżsi, dalsi znajomi, przyjaciele, rodzina i ci, którzy w obliczu tragedii przypomnieli sobie, że jednak jakieś więzy krwi nas łączą.

Ludzie.....

Wśród relacji, te głębokie, uczciwe i piękne, ale też płytkie, gówniane, zupełnie nieważne.

Spotykając na swojej drodze drugiego człowieka, dawałam zawsze spory kredyt zaufania, w myśl zasady:” Nie chcę zrobić ci krzywdy, pomogę, postaram się zrozumieć - to dlaczego ty, miałbyś chcieć skrzywdzić i wykorzystać mnie ?

Otwartość na ludzi, którą odziedziczyłam chyba po ojcu.

Naiwne?

Pewnie naiwne, ale zawsze traktowałam ludzi tak, jak sama chciałam zostać potraktowana, czy jest lepsza droga?

Śmierć Oli zweryfikowała wiele z tych znajomości i całe to moje patrzenie na świat i na ludzi.

Do tego, żeby znowu przysiąść na murku i przyjrzeć się relacjom w swoim życiu, zainspirowała mnie rozmowa z innymi osobami doświadczającymi żałoby.

Bardzo wiele żalu, poczucia krzywdy i osamotnienia przewijało się w tych rozmowach.

Rozmyślam czy ja też tak to widzę?....

Wiadomość, o tym co się stało, rozeszła się błyskawicznie, niewiele z tego pamiętam. Wiem, że wykonałam najbardziej absurdalny telefon w swoim życiu i jako pierwszego poinformowałam swojego szefa mówiąc, że nie będzie mnie w pracy.

Komu jeszcze powiedziałam, skąd dowiedzieli się pozostali nie wiem.....

Ten fragment rzeczywistości zupełnie „wyciął” się w mojej głowie.

Pamiętam, że potem rozdzwonił się telefon i wszyscy pytali, pytali, pytali.

Pamiętam pełny dom ludzi, setki rad i pytań, zapewnień o chęci pomocy.

Dzisiaj cała ta sytuacja kojarzy mi się z gołębiami, które dzieci, karmią ziarnem, na rynku.

Tragedia na wielu podziałała, jak to rzucone ziarno, przylecieli często głodni taniej sensacji i odlecieli zanim jeszcze emocje opadły.

Najszybciej odlecieli Ci, którzy najgłośniej deklarowali współczucie i pomoc.

Dziwne?

Pewnie nikogo poza mną, dzisiaj to nie dziwi.

Wojtek powiedziałby: Agata! Zachowujesz się jak małe dziecko! Kto tak wierzy, w to co mówią ludzie?...

W końcu, wszyscy rozeszli się do swojego życia, a telefon dzwonił już coraz rzadziej.

Aż w końcu zrobiła się cisza i życie potoczyło się swoim torem.

Analizując swoje uczucia dzisiaj, zaskoczyło mnie to, że zupełnie nie czuję żalu.

Jestem wdzięczna, odczuwam prawdziwą, głęboką wdzięczność za to, że dzisiaj mam wokół siebie tych ludzi, którzy zostali.

Nie bali się żałoby, nie bali się mnie, szczerze współczuli i martwili się jak dam sobie radę. Takich, którzy podając mi rękę, nie oglądają się na żadne własne korzyści, takich, którzy w nocy, jak będzie trzeba, to znajdą czas i nie będzie im za ciężko. To jest jedna z największych wartości w życiu.

Czy po tych, którzy sobie poszli, została pustka?

Natura nie znosi próżni, w ostatnim czasie, w moim życiu pojawiają się nowi ludzie, nowe relacje, nowe sytuacje. Co się zmieniło? Czy jestem już mniej „naiwna”?

Myślę, że na całe szczęście wcale nie. Ja już do końca zostanę taką Agatą, dla której drugi człowiek to jest wartość i któremu należy się odpowiednia uwaga z mojej strony, w myśl zasady: „ Nie chcę zrobić ci krzywdy, pomogę, postaram się zrozumieć - to dlaczego ty, miałbyś chcieć skrzywdzić i wykorzystać mnie ?”

Czy wasza żałoba również coś zmieniła w dotychczasowych relacjach z ludźmi?

Są lepsze, czy gorsze?

Czy odczuwacie rozżalenie z tego powodu że się zmieniły?

Zapraszam do rozmowy  https://www.facebook.com/groups/649537065904161




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.