piątek, 16 października 2020

WESTALKI NIEDOMOWEGO OGNISKA

 


Do życia obie zawsze potrzebowałyśmy słońca.

Nie znosiłyśmy ciemności, a Ty od dziecka się jej bałaś.

Kochałaś płomień świecy, ogień w kominku i ognisko.

Gdy przychodziła jesień, w naszym domu obok kadzidła zawsze paliły się lampiony. Wyjmowałaś wszystkie świeczniki, podstawki, kominki, oby jak najdłużej utrzymać płonący ogień.

Wtedy za tym nie przepadałam. Zmieszany zapach kadzidła i wypalanych świec nieprzyjemnie drażnił moje zmysły.

Pani Trauma potrafi w człowieku zmienić nawet upodobania....

Wiesz, że z Twojej ostatniej drogi, zostały we mnie tylko pojedyncze, zupełnie rozsypane, obrazy. Niewiele widziałam, niewiele pamiętam.

Wśród tych odłamków świadomości zachował się też taki: Julia, trzymająca w drobnej trzęsącej się dłoni latarenkę i kadzidło. To właśnie dym tego kadzidła, tam nad urną, przeniósł Ciebie w mojej głowie, wysoko w stronę światła.

Od tej pory, praktycznie wpadam w panikę, na samą myśl o tym, że na Twoim grobie zgaśnie ostatni znicz i że zrobi się ciemno.

Pamiętam swoje obawy z okresu lockdawnu, ja nie bałam się zarazy, ja najbardziej bałam się zamknięcia cmentarza.

Miałam w głowie gotowe pomysły na to, jak tam wejść i pomimo wszystko zapalić światło.

Bardzo szybko dotarło do mnie, że tego ognia na Twoim grobie wcale nie pilnuję sama. Dyskretnie spokojnie, nie oczekując niczego w zamian, stoją obok mnie Westalki niedomowego ogniska. Taką rolę, w spadku po Tobie, dostały kobiety w rodzinie, obie ciotki i babcia. Pilnujemy, zapalamy, wymieniamy i znowu pilnujemy. Za każdym razem idąc do Ciebie zastanawiam się czy zdążyłam, czy nie lało za bardzo, czy nie wiało? Czy jeszcze świeci się przynajmniej jeden znicz?

Patrząc przez okno, na padający od kilku dni deszcz, w mojej głowie uporczywie powraca myśl: Czy jeszcze się świeci?

Wiem, że jesteś obok, palę kadzidło w domu, zapalam Twoje lampiony, ale w głowie jak mantra: Czy Tobie tam nie jest ciemno? Czy nie pomyślałaś, że ja zapomniałam? Czy nie jest Ci smutno, że nie przyszłam?

W końcu po kilku dniach, opady ustały na chwilę i mogę pójść na cmentarz.

Spadające liście praktycznie przysypały cały grób, jest mokro, brudno, zwiędły kwiaty, straszny widok, dla mnie wręcz szokujący i jest..... ciemno......

Zaczynam sprzątać, nerwowo odgarniam liście, wyrzucam kwiaty i wypalone znicze, resztki kadzideł. Robi mi się przeraźliwie smutno.... Znowu nie upilnowałaś Agata, nawet świeczki nie umiesz upilnować! Światło ci zgasło! 

I wtedy, pod tą stertą liści, widzę maleńkie tlące się światełko, reszta z ostatniego wkładu do znicza, która prawdopodobnie zgasłaby już za chwilę, ale zdążyłam!

Wojtek widzisz to, zdążyłam!

No i z czego się cieszę?

Dzisiaj zdążyłam..... Dlaczego nie zdążyłam wtedy?..............


Jak wyglądają wasze wizyty na grobach bliskich? Czy też miewacie takie trudne momenty?

Zapraszam do rozmowy   https://www.facebook.com/groups/649537065904161



4 komentarze:

  1. Czytajac to placze, nad twoim dzieckiem , nad moim mezem, nad toba I nad soba....I nad nad nad... ja wciaz szukam sposobu dojechania na miejsce gdzie teraz jest, 90 km, jestem rzadko I to mnie boli ze moje zapalone swiatelko dawno zgaslo, chociaz tez sa tam ciagle osoby ktore dbaja o to zeby sie swiecily znicze. Mimo to ja nie jestem tak blisko jakbym tego chciala. Ale moja decyzja, ktora podjelam a ktora sie dokonuje przyblizy mnie chociaz troche do ...niego... przytulam cie calym moim sercem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie również. to światełko jest symboliczne, ja mogę iść na grób ale wiem, że kiedyś już tam iść nie dam rady i wtedy też będzie mi musiało wystarczyć to, że zapalę to światełko w domu. Serdecznie Ciebie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Tez tak traktuje , nie wazne gdzie , wazne zeby nie zapomniec o ich istnieniu, zeby miec ich I myslach w sercu...ale pewnie gdybym mogla kazda wolna chwile spedzalabym nad grobem I nie do konca wiem czy byloby to dla mnie dobre...och jakbym chciala choc malenki znak otrzymac, poczuc....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaków jest dużo, zobaczysz je jak otrzesz na chwilkę łzy przystaniesz z uwagą. Ja wiem, że to trudne, ale wiem również że nie jest niemożliwe. Postaram się napisać w najbliższym czasie w jakich małych znakach znajduję Olę obok siebie codziennie, nie tylko ja na szczęście, bo pewnie, gdyby było inaczej, uznałabym że jednak zwariowałam. Serdecznie Ciebie pozdrawiam i pamiętaj, że nie jesteś sama na świecie i żałoba nie tylko Ciebie dotyka. Marna to pociecha, ale razem jakoś spokojniej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.