Chciałabym wykonać jedno połączenie telefoniczne do nieba, ale nie byłaby to rozmowa z Olą. Dzisiaj nie potrzebujemy już rozmów, 19 lat to bardzo mało, ale też wystarczająco dużo, żeby zdążyć powiedzieć sobie to, co naprawdę jest ważne. Ona wie i ja wiem. Jeżeli, jest jakieś „tam”, po drugiej stronie, to śmierć niczego zmienić nie mogła. Jest za mała w konfrontacji z miłością. Czytając o pomyśle rozmów na wietrze, przyszła mi do głowy zupełnie inna myśl. Dzisiaj, chciałabym zadzwonić.... „do nieba”. Chciałabym porozmawiać z siłą wyższą, jakkolwiek ją nazwiesz, nieważne, czy to wszechświat, Bóg, los, przeznaczenie. Ja chciałabym zapytać: w jakim celu, tak bardzo mnie doświadcza? Po co mi ta siła, która mnie wydaje się największym przekleństwem? Wolałabym dłużej nie zgadywać, którą ścieżkę wybrać, bo jak widać te wybory nie wychodzą mi najlepiej. Więc jeżeli, coś lub ktoś postanowił zrobić ze mnie siłaczkę, to niech ja się dowiem, po co mi to?
Ola odeszła zbyt szybko, nie chcę myśleć, że to nie miało sensu. Nie chcę postrzegać siebie jako nic nieznaczącego pionka na szachownicy, na której, jakiś oszalały gnom, rozgrywa coś bez sensu.
Wychowano mnie w wierze katolickiej, którą do śmierci Oli, przyjmowałam z dobrodziejstwem inwentarza. „Bój się Boga” jasno określało rozgrywającego tę partię. Srogi, surowy, ale sprawiedliwy. Taki miał być. Dzisiaj wiem, że nie ma takiego Boga. Za dobro nie ma nagród, zło najczęściej pozostaje bezkarne. Jednak nie umiem, nie wierzyć w nic. Więc, jeżeli ktoś ma na to wszystko jakiś plan, to ja bardzo chciałabym zapytać, czy mogę już wrócić do „ustawień fabrycznych” ? Czy mogę zakopać tę siłę głęboko pod ziemią, albo komuś ofiarować, oddać na wymianie, sprzedać, lub cokolwiek innego z nią zrobić. Czy mogę się jej pozbyć, bo nie będzie mi już potrzebna i czy mogę wreszcie być i żyć. I cieszyć się i marzyć i nie nieść na barkach połowy świata. Nauczyć się wreszcie poprosić o pomoc i...... odpocząć. Pozwolić sobie na: nie wiem, nie umiem, nie dam rady, nie chcę. Zobaczyć w sobie nie tylko siłę. I robić to wszystko, bez obaw. Nie chcę przez resztę życia kiwać się jak Wańka- wstańka, przewracana dla zabawy. Więc gdyby można przeprowadzić „na wietrze” rozmowę z niebem, to ja bardzo chciałabym pogadać. Kiedyś zapytałabym: dlaczego? Dzisiaj już nie.
A Ty o co zapytałbyś "niebo"?
Zapraszam do rozmowy https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.