piątek, 13 maja 2022

Dlaczego mnie to spotkało? - czyli o sensie życia.

                                                                                                    /fot. z sieci/

                    

 Dlaczego los, życie, Bóg, wszechświat tak mnie, doświadcza?

Dlaczego umarła?

Dlaczego umarł?
W przeżywaniu straty po śmierci Oli a później Tomka najtrudniej przychodziło mi pozbycie się uporczywie powracającego przekonania o tym, że życie nie ma sensu, a ja muszę być w jakiś szczególny sposób przeklęta.
Tylko mnie spotkało tyle nieszczęścia, innym ludziom takie rzeczy się nie przytrafiają.
Nie widzę celu, nie wiem, dokąd idę i nie wiem po co?
Ilekroć przychodził słabszy dzień, tyle razy pojawiały się te same pytania, zawieszone bez odpowiedzi.
Dużo czasu i energii musiałam włożyć, dużo zobaczyć i przeczytać. Przeprowadzić wiele rozmów a przede wszystkim spędzić dziesiątki godzin „na murku”, żeby w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego umarło moje dziecko i mój partner?
Wszyscy rodzimy się śmiertelni, a śmierć od dnia narodzin jest wpisana w nasze życie jako jedyny pewny jego element. Nikt nikomu nie obiecał długiego życia. „Długo i szczęśliwie” to są nasze pobożne życzenia i coraz mocniejsze przekonanie, że człowiek decyduje o czymkolwiek. A prawda jest taka, że nikt na świecie nie wie, kiedy umrze, w jakich okolicznościach i ile czasu mu zostało. Śmierć nie zapyta, czy już przeżyłeś wszystko, co sobie wyobraziłeś Ty i Twoi bliscy, nie zapyta, czy jesteś gotowy? Bez względu na to ile czasu upłynie od Twoich narodzin to Twoja śmierć, zawsze będzie powodem czyjegoś cierpienia. Tylko czy ta śmierć to jest coś skierowanego przeciwko tym, którzy zostają? Jak to się ma do naszego życia? Nie wiem, po co przychodzimy na świat, nie wiem, dlaczego umieramy, ale mam wewnętrzne przekonanie o tym, że zawsze jest jakieś „po coś”, po którego wypełnieniu wracamy tam, skąd przyszliśmy. Umieramy i kropka. Zostają po nas zapłakani ludzie, którzy nas kochali, ale jakby na to nie patrzeć, jakby tego nie rozkładać na czynniki pierwsze ta śmierć nigdy nie jest przeciwko nam. Ludzie nie umierają ani za karę, ani po to, żeby pozbawić nas przyszłości. Życie zawsze jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy jest cięższe. Przynosi ze sobą wszystkie doświadczenia i te radosne i te bolesne. Nikt nie jest zawsze szczęśliwy a najtrudniejsze chwile, też kiedyś przeminą. Tak jest a zaakceptowanie tego faktu, czyni życie prostszym. Bycie mamą, żoną, partnerką, siostrą to są życiowe role, które wypełniamy wtedy, gdy strumień naszego życia zbiega się na chwilę z innym strumieniem. Nikt nie składa obietnicy, że one zejdą się na zawsze. Wszyscy wiedzą, że to będzie na „chwilę”. Wszystko przemija i wszystko się kończy, przyjdzie dzień, w którym ktoś odejdzie pierwszy i jeżeli ludzi łączy uczucie, to ten dzień zawsze przyjdzie za wcześnie, bez względu na to ile masz lat. Ktoś odchodzi, ale dopóki Twoje życie trwa, dopóty ma ono sens, przez sam fakt Twojego istnienia. Uparliśmy się nadawać jakieś szczególne znaczenia wszystkiemu, szukamy sensu życia zamiast żyć i cieszyć się z tego, że jeszcze jeden dzień jest nam dany. Już nie szukam sensu, dzisiaj doświadczając tego, co dzieje się we mnie, gdy wystawiam twarz do słońca, ja ten sens czuję. Życie jest sensem, moje przeżywanie, wszystkiego od radości z narodzin Oli do przeżycia żałoby po jej odejściu, każda sekunda tego, co „wydarzało się” we mnie i każda chwila tu i teraz. Przestałam pytać, czy tylko tyle masz dla mnie? Codziennie rano patrząc w lustro, zadaję pytanie: co przyniesiesz mi dzisiaj? I może trudno w to uwierzyć, ale życie przynosi codziennie, a ja zbieram te dobre chwile „na później”, gdy znowu zrobi się trudniej, będę miała naładowaną baterię.
Co z tym zrobię?
To już historia na zupełnie inną opowieść.
A Ty co zrobisz?

Zapraszam do rozmowy grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.