Wstążeczki, baloniki, latawce, dmuchawce.....
Dzień Dziecka Utraconego
Mówią, że 15 października to „ten dzień”.....
A ja wam mówię, że nie ten!
Dziecko poczęte 01 stycznia rodzi się 24 września....
Nie rozumiem
A bardzo chciałabym zrozumieć.
Po co?
Po co celebrujemy?
Po co wymyślamy kolejne okoliczności?
Dlaczego, z uporem maniaka, dokładamy sobie żalu?
Czy jesień, wszechobecna ciemność i perspektywa Święta Zmarłych, to za mało?
Czy to nie jest wystarczająco trudne?
Rozumiem pierwotną ideę: próbę zwrócenia uwagi na dzieci nienarodzone, na dramat rodziców, którym nie było dane nawet przytulenie, ale …...
Ola nie mieści się w tej kategorii. W kategorii Wszystkich Świętych, ani żadnej innej, też nie. Może ciągle jeszcze Dzień Dziecka, ale jedno jest pewne, na cmentarzu jej nie ma i.... nigdy nie było. Wyleciała z ciała i już.
Ja też wylecę i Ty i On i Ona też.
Takie jest życie.
Z ciała wyleciała Ola, ale Agata nie.
I co teraz?
Dobre pytanie...
Odpowiedź, po uczciwym przeżyciu żałoby, zależy od nas samych.
Uczciwe przeżycie żałoby, to przyjęcie wszystkiego co przyjdzie, bez znieczulenia.
To praca, codzienna orka nad sobą, to krew, pot i łzy.
To zaufanie, wiara, nadzieja i miłość.
Miłość do świata i ludzi, ale przede wszystkim miłość do siebie.
Tak!
Jestem tak samo ważna!
Tak!
Moje życie jest tyle samo warte!
Tak!
Jestem mamą Oli, ale też jestem człowiekiem, kobietą, córką, siostrą, szefem, przyjacielem....
Dziecko nie było moją własnością.
To nie jest rękawiczka. Nie mogłam jej stracić.
Ola była częścią mojego świata przez 19 lat, To był największy dar, jaki dostałam od losu, żyje we mnie, kształtuje mnie, daje siłę, ale.....
W dalszą drogę pójdę już sama.
Mam jeszcze coś do przeżycia.
Z pełną świadomością i odpowiedzialnością mówię dzisiaj: nie chcę!
Nie chcę, żeby ktokolwiek definiował mnie jako: "tę kobietę, której umarło dziecko....."
Mój strumień życia płynie dalej. Mocno zdeterminowany przez śmierć Oli, ale jednak indywidualnie mój.
Dlatego bardzo proszę zrozumcie, z ogromnym szacunkiem pochylam się dzisiaj, nad stratą rodziców, którym nie dane było "spełnienie obietnicy obietnic".
W założeniu to jest ich święto, ale.....
Nie będę celebrować z tego powodu swojej straty.
Mówicie: Po to, żeby świat pamiętał.
A ja pytam: Po co?
Ktoś kogo to obchodzi - nigdy nie zapomni a cała wymuszona reszta, jest żenująco śmieszna.
A Ty, żałujesz sobie żalu?
Zapraszam do rozmowy
grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.