piątek, 28 października 2022

LAURKA - a może to znak?

 







Szukałam zdjęcia.
Tylko zdjęcia szukałam.
Od roku część nierozpakowanych rzeczy leży w pudłach a ja coraz częściej myślę o tym, że moje obecne miejsce do życia, to tylko kolejny przystanek.
Są „ludzie dęby” i „ludzie dmuchawce” ja dębem nie jestem na pewno.
Gdy, zawieje północny wiatr....” to ja, jak bohaterka „Czekolady” muszę iść dalej.
Pewnie dlatego, nie rozpakowałam.
A może z zupełnie innego powodu, tak czy siak, ogromny karton pomieszanych zdjęć, umarłych chwil z całego życia, zalega w potężnym  pudle po psiej karmie. Ludzie to mają, albumy, kolekcje, segregatory, szuflady, komódki a ja.... mam karton, tak samo pomieszany, jak całe życie.
Potrzebuję zdjęcia Oli, „na wymianę” więc,odszukałam najpierw właściwe pudło a później zaczęłam szukać zdjęcia. Szkoda, że nie można tego robić z zamkniętymi oczami. Bolało, płakało, złorzeczyło, ale.... między tym całym zabałaganionym „bigosem” znalazłam laurkę na Dzień Matki z 2008 roku, Ola miała wtedy 8 lat i.Nie wiem, co czuję.
Gdy, patrzę na drzewo, mój wyraz twarzy nie zmienia się, lecz, gdy patrzę na Ciebie uśmiecham się!
To jest taka chwila, dla której mogłabym umrzeć. Wróciło wszystko. Cała miłość Wojtka, jak z wiadra prosto na głowę,a ja czuję wdzięczność i miłość i wiem, że „miałam szczęście, które się nie trafia” a została nie tylko fotografia. Została miłość, zostało wszystko to, co Ola wniosła w moje życie, to czego mnie nauczyła, co pokazała, co dała. Została Agata ukształtowana przez Hydrę, człowiek, kobieta i zawsze mama i są ciepłe łzy płynące po policzkach, ale one już nie bolą i to jest najdziwniejsze.

Sprzątałam dzisiaj grób Oli, cały czas prowadząc w głowie  rozmowę "z niebem" a później znalazłam tę laurkę i mówcie sobie co chcecie, ja chcę wierzyć, że to jest znak i niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że jest inaczej i niech to powie tak, żebym ja w to uwierzyła :-). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.