Szukałam
zdjęcia.
Tylko
zdjęcia szukałam.
Od
roku część nierozpakowanych rzeczy leży w pudłach a ja coraz
częściej myślę o tym, że moje obecne miejsce do życia, to tylko
kolejny przystanek.
Są
„ludzie dęby” i „ludzie dmuchawce” ja dębem nie jestem na
pewno.
„
Gdy,
zawieje północny wiatr....” to ja, jak bohaterka „Czekolady”
muszę iść dalej.
Pewnie
dlatego, nie rozpakowałam….
A
może z zupełnie innego powodu, tak czy siak, ogromny karton
pomieszanych zdjęć, umarłych chwil z całego życia, zalega w potężnym pudle po psiej karmie. Ludzie to mają, albumy,
kolekcje, segregatory, szuflady, komódki a ja.... mam karton, tak
samo pomieszany, jak całe życie.
Potrzebuję
zdjęcia Oli, „na wymianę” więc,odszukałam najpierw właściwe
pudło a później zaczęłam szukać zdjęcia. Szkoda, że nie można
tego robić z zamkniętymi oczami. Bolało, płakało, złorzeczyło,
ale.... między tym całym zabałaganionym „bigosem” znalazłam
laurkę na Dzień Matki z 2008 roku, Ola miała wtedy 8 lat i….Nie
wiem, co czuję.
„
Gdy,
patrzę na drzewo, mój wyraz twarzy nie zmienia się, lecz, gdy
patrzę na Ciebie uśmiecham się!”
To
jest taka chwila, dla której mogłabym umrzeć. Wróciło wszystko.
Cała miłość Wojtka, jak z wiadra prosto na głowę,a ja czuję
wdzięczność i miłość i wiem, że „miałam szczęście, które
się nie trafia” a została nie tylko fotografia. Została miłość,
zostało wszystko to, co Ola wniosła w moje życie, to czego mnie
nauczyła, co pokazała, co dała. Została Agata ukształtowana
przez Hydrę, człowiek, kobieta i zawsze mama i są ciepłe łzy
płynące po policzkach, ale one już nie bolą i to jest
najdziwniejsze.
Sprzątałam dzisiaj grób Oli, cały czas prowadząc w głowie rozmowę "z niebem" a później znalazłam tę laurkę i mówcie sobie co chcecie, ja chcę wierzyć, że to jest znak i niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że jest inaczej i niech to powie tak, żebym ja w to uwierzyła :-).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.