Eksplorując samotność, doszłam do wniosku, że to najlepsze i najbezpieczniejsze miejsce do dalszego życia. Szczelna przestrzeń, w której słychać bicie serca i żadne zewnętrzne bodźce nie gwałcą moich myśli. Zamknięte drzwi i zasunięte kotary w oknach pozwalają na bezpieczną nagość i krystalicznie prawdziwe życie przepływające przeze mnie. Cisza, spokój i przewartościowanie. Siedzę sobie w środku okryta kocykiem i zamykam wszystkie zamki na cztery spusty. Samotność to dar, to wybór, to wymagające, ale piękne miejsce w życiu. Jestem bezpieczna wypełniona miłującą dobrocią i własną nową wizją świata.Świata, który nie chce dać o sobie zapomnieć, tłucze pięścią w drzwi i okna wołając: „Wracaj!” „Nie wygłupiaj się! Walcz do cholery!” Im więcej tego hałasu na zewnątrz, tym szybciej uciekam do środka, Nie chcę tego słyszeć, nie przyjmuję tej stanowczości i braku sprzeciwu. Już nie ma we mnie ani grama wojownika. Chcę, żeby moja rozmowa ze światem była odpowiedzią, a nie tylko reakcją, ja chcę przyzwolenia na słabość, na delikatność, na bycie kobietą. Chcę móc na chwilę odłożyć siłę na bok i poczuć w sobie piórko. Chcę wrócić do początku, zanim los wyposażył mnie w ciężar siły i konieczności podejmowania walki o wszystko. Moja samotność stała się w mojej głowie bardzo elitarna, właśnie dlatego, że mogłam sobie na to wszystko pozwolić. I wtedy przyszła wiosna... Przez dziurkę od klucza wpadł ciepły promień słońca, który spowodował chęć podejścia bliżej. Na tyle blisko, żeby usłyszeć delikatne, spokojne pukanie z drugiej strony i bicie serca innego niż moje. Odbiegam i podchodzę na nowo i znowu odbiegam, ale po raz pierwszy od wielu lat uśmiecham się do lustra i chcę, włożyć sukienkę. Na zewnątrz chaos, wojna na wielu płaszczyznach a ja nie uciekam. Czuję się tak, jakby życie po raz kolejny nieoczekiwanie przewróciło kolejną kartkę mojej historii i delikatnie łapiąc za rękę, powiedziało: „Poczekaj, poczekaj jeszcze nie teraz, jeszcze nie pora na wybór osobności. Zatrzymaj się, posłuchaj bez oceny. Bez zakładania tego, co być może, bez oglądania się za siebie, tylko oddech i szukanie odpowiedzi w sobie. Dlaczego nie miałabyś wyjść na zewnątrz z tym wszystkim, co wiesz? Dlaczego boisz się pokazać siebie po pozbieraniu z popiołów. Może ktoś potrzebuje Twojej historii i może to wcale nie jest osoba doświadczająca straty? Może samotność ma drzwi wejściowe i wyjściowe, a przed dokonaniem wyboru, tylko strach Cię powstrzymuje?"
Może...
Nie
znam odpowiedzi na te pytania, ale pozwolę sobie na to, żeby ich
nie szukać, wystawię twarz do słońca, a życie i tak samo
zaprowadzi tam, gdzie zaprowadzić zechce.
Pierwsze
zwiastuny wiosny „wyszły mi na twarz” po wielu latach wiosna
kiełkuje we mnie.
Po
co o tym piszę? Żeby nigdy nie zapomnieć wdzięczności, którą
teraz czuję i po to, żeby być może, wpuścić komuś przez
dziurkę od klucza promyczek ciepłego światła z nadzieją, że
najgorsze chwile kiedyś miną, że ból będzie malał i że zawsze
w końcu przychodzi wiosna.
Wpis
dedykuję osobie, która w mojej historii o przeżywaniu żałoby
zobaczyła człowieka, kobietę, Agatę. Osobie,
której nie zabrakło odwagi, żeby delikatnie i cierpliwie zapukać
w drzwi z drugiej strony samotności, dziękuję.
Grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.