Wróciłaś
Feniksem
Na „spalonej” Twojej trumnie odrodziłam
Feniksa.
Cztery
i pół roku płonęła i dopalała się we mnie trumna wytatuowana
na Twoim lewym przedramieniu a wraz z nią ta prawdziwa, która
zniknęła w krematoryjnym piecu. Długie miesiące, dni, tygodnie w
tych popiołach rodziło się nowe. Rodziło dosłownie i w
przenośni, rodziło w bólach, żalu, gniewie, ale też w
największej nadziei, jakiej kiedykolwiek
doświadczyłam.
Zaraz
po pogrzebie bardzo chciałam zatrzymać tę cząstkę Ciebie,
zawłaszczyć, przenieść, ochronić. Bardzo chciałam, żeby ten
Twój szokujący świat symbol, w identyczny sposób pojawił się na
moim lewym przedramieniu. Niczym wykrzyknik na moim ciele: „Tak to
ja jestem mamą Oli... Tej Oli!”
Prosiłam,
żeby z tej samej kalki, ta sama osoba wytatuowała Twoją trumnę na
mojej lewej ręce.
Wtedy
ona nie była na to gotowa. Dla przyjaciela takie przeżycie było za
duże. Bolało, obciążało za bardzo. Później zaproponowała mi
tę kalkę, żeby wytatuował ktoś inny, ale wtedy ja nie miałam do
tego przekonania. Myśl o tym tatuażu zaczęła we mnie przygasać.
Skupiona na walce z Hydrą a później na jej rozumieniu, na ciężkiej
pracy nad sobą, na leczeniu poobijanych kolan i coraz lepszej
umiejętności wstawania z ziemi. Rodziłam się nowa, inna, coraz
bardziej Agata nie tylko mama Oli. Z tego „nie tylko” jestem
dzisiaj w zupełnie innym miejscu, a splot ostatnich wydarzeń w moim
życiu uzmysłowił mi jaką drogę zostawiłam za sobą, jak
bardzo mnie to zmieniło i przede wszystkim jak bardzo odarło ze
strachu przed czymkolwiek. Odkryłam i uznałam cień wilka w sobie,
demona, który potrafi ochronić granice, które ktoś w sposób
niedopuszczalny próbuje przekroczyć. Potężna siła we mnie i dla
mnie dająca poczucie bezpieczeństwa, którego całe życie szukałam
na zewnątrz.
W
trakcie tego procesu doszłam do miejsca, w którym uznaję, że ta
trumna nie była dla mnie. Nie miałam prawa do tego symbolu, była
Twoja i z Tobą spłonęła.
Gdy
popiół Twojej trumny, moich marzeń i planów, mojego świata przed
Twoim odejściem dogasał, w jego cieple odradzało się moje
zaufanie do życia, moja
wiara, moje marzenia i nieśmiałe moje „jutro”. Mój zachwyt
majem, zapachem, smakiem, kolorem. Dziecięca infantylność, na
którą nigdy
nie było przestrzeni i pióra symbolizujące wolność. Wolność
„od” i wolność „do” darowana przez los i przyjęta z
wdzięcznością.
Na
moim lewym przedramieniu na kilka dni przed czwartą rocznicą
powstania bloga, który pomógł mi przeżyć koniec świata,
wylądował Feniks. Odrodził się, odradzając mnie i stał
się moim symbolem. Opowiada historię życia, w którym zawsze będziesz najważniejszą częścią, ale która nie skończyła się w dniu
Twojej śmierci. Ona pisze się dalej z ogromną nadzieją na
przyszłość aż do dnia, w którym w kolejnym krematoryjnym piecu
ktoś odpali ogień, paląc moje ciało, moją
historię razem z Twoją trumną i moim Feniksem.
Czy Twój tatuaż coś symbolizuje?
Zapraszam do rozmowy, grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.