sobota, 25 maja 2024

Świętujesz czy celebrujesz kolejną rocznicę?

 



Nie śpimy pod jednym dachem, a budzimy się razem.
Fenomen bycia mamą po Twojej śmierci pozwolił mi zrozumieć najgłębszy sens powiedzenia, że macierzyństwo to jak tatuaż na twarzy.
Skąd wiem, że nigdy nie przestałam być mamą? Miłością do Ciebie na zawsze mam wytatuowane serce.
Pierwszy symbol to „Calineczka”. Moja mama tak Ciebie nazwała, widząc po raz pierwszy kruszynkę, która właśnie przyszła na świat. Pamiętam, jak pachniałaś, jak wyglądałaś, jaka byłaś maleńka i jak bardzo cieszyłam się, że jesteś.
Następny tatuaż na moim sercu to mała rezolutna dziewczynka, której bardzo szybko wyrosły „dyskusyjne zęby”. Duże wiecznie ciekawe oczy, dwa blond kucyki i roześmiana buzia, która ciągle zadaje pytania. Pamiętam swoje zakłopotanie w chwilach, w których tak trudno było znaleźć odpowiedź „na miarę” Twojego wieku. Pamiętam ciepła malutką dłoń w mojej i wspólną codzienną wędrówkę, Pamiętam...
Kolejny symbol na moim sercu to glany. Okropne ciężkie buciory, na które nie mogłam patrzeć, a które Ty pokochałaś miłością ogromną. Jestem kobietą z wytatuowanymi na sercu wysokimi glanami z czerwonymi sznurówkami. Pamiętam.... Pamiętam, jak bardzo chciałam zrobić Ci prezent pod choinkę i za cała świąteczną premię kupiłam te buty. Uważam, że były to najlepiej wydane pieniądze w moim życiu. Radości,która wróciła do mnie wtedy, nic nie zastąpi. Jestem przekonana, o tym, że gdybym tego nie zrobiła, to żałowałabym do końca życia, Te glany przeszły z Tobą wiele rajdowych szlaków, raniąc stopy, zostawiając blizny i siniaki, jednocześnie otwierając głowę, ucząc wrażliwości, tolerancji i budowania relacji z ludźmi, których wielu zostawiłaś mi „w spadku”.
Na moim sercu wytatuowany jest plecak i torba podróżna, są książki i psy, są kolczyki i papierosy, jest też wytatuowana na lewym przedramieniu trumna. Pamiętam... Pamiętam naszą rozmowę, wtedy gdy mi ją pokazałaś po raz pierwszy. Miałam nadzieję, że kiedyś wyrosną z niej kolorowe kwiaty i Ty mi to wtedy obiecałaś.
Obietnicy nie dotrzymałaś, życie miało dla nas inny scenariusz. Kwiaty już nigdy nie pojawią się na Twojej ręce. Odeszłaś, ale... Bicie mojego wytatuowanego serca niczym nie różni się od tego przed końcem świata. Byłam mamą 24.09.2000, byłam 26.11.2019 i jestem dzisiaj. W każdej z tych scen mojego macierzyństwa dałam z siebie wszystko, co mogłam i potrafiłam. Jak każda mama dałam tyle, ile miałam w głowie, w sercu i w rękach. Zrobiłabym wszystko, żeby kupić dla nas od życia inną historię, ale tak się nie da. Umarłaś, a ja nadal jestem Twoją mamą, jak to możliwe? W Dzień Matki dokładnie cztery i pół roku od Twojej śmierci wciąż kocham Cię tak samo. Budzę się z Tobą, z Tobą zasypiam i kocham miłością ani lepszą, ani gorszą, ani trudniejszą, ani łatwiejszą, ani mądrzejszą, ani głupszą, po prostu kocham, a na moim sercu Ty ciągle tatuujesz kolejne symbole. Jak co roku z okazji jutrzejszego święta los chichocząc,zapyta :zamierzasz świętować czy celebrować rocznicę ? Jestem już w zupełnie innym miejscu niż cztery lata temu. Nie muszę wybierać, nie chcę odwracać uwagi, ani uciekać, nie chcę tonąć w żalu. Będę świętować i palić kadziło, Będę dziękować za każdy najmniejszy nawet ślad na moim sercu, a na koniec podziękuję wszystkim, którzy przez cztery lata czytali mojego bloga, wszystkim, którzy byli, rozumieli, wspierali, wszystkim, którzy szli obok i podobnie jak ja leczyli poobijane na tej drodze kolana. Dziękuję Wam z całego serca. Bez Was moja historia po śmierci Oli prawdopodobnie potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Mamom, którym jutro zrobi się smutno, przypomnę, że jest na świecie inna forma obecności, którą nazywamy wspomnieniem.


Zapraszam do rozmowy grupa na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.