Już prawie rok!
Musisz!
Musisz wyjść do ludzi!
Musisz wyjść do świata!
Musisz się ogarnąć!
Musisz.....
Trzeba żyć dalej, masz zrobić tak.... Ja lepiej wiem, co dla Ciebie dobre!
Nie słuchaj tego!
Nie oglądaj tych zdjęć!
Nie odnoś wszystkiego do przeszłości!
Nie dopatruj się znaków, to tylko wytwór twojej wyobraźni!
Nie rozjeżdżaj się!
Musisz!
Muszę?
Nic nie muszę!
Wszystko co musiałam, już minęło, teraz …..już nic nie muszę, a Ty człowieku nie wiesz co dla mnie lepsze.
Nie możesz tego wiedzieć, bo nie przeżyłeś, Ja przeżyłam!...... i też nie wiem.
Ostatni okres w moim życiu, to coraz większy zamęt.
Nerwowe przebieranie nogami, dalszych i bliższych znajomych, stojących w progu mojej żałoby, w oczekiwaniu na „normalność”.
Nerwowe wyczekiwanie, że przekroczę wreszcie zaklęty krąg i wrócę taka jak dawniej.
Przecież za kilka dni minie rok....
A rok to …...
No jak nie wiesz, co to jest rok w żałobie?
Taka jesteś mądra i inteligentna a nie wiesz, że po roku, wszystko wraca do normy?
Wraca do normy!
Wraca do normy?
Siadam na murku, tym razem z osłupienia i jakbym o tym nie myślała, jakbym nie wiem jak bardzo chciała zmienić perspektywę i zobaczyć to twoimi oczami, to za każdym razem wychodzi mi, tylko jedno.
Jeżeli 26.11.2020, odstawiona jak szczur na otwarcie kanału, Agata, nie wyjdzie do świata z radosną pieśnią na ustach, przytupując przy tym radośnie, to świat uzna, że jest nienormalna....
A żałoba patologiczna.....
Dociera do mnie, że od wielu tygodni „walczę” boksując się ze światem, który krzyczy:” Wracaj taka jak byłaś kiedyś!” Ludzie odchodzą, obrażają się, wycofują, uznają że jednak zwariowałam, niektórzy pewnie nawet boją. A ja, od wielu dni obserwuję w ciszy jesiennego wieczoru, wpatrzona w płomień świecy i kadzidła, że nie interesuje mnie już taka „norma”. Zmieniłam się, bardzo się zmieniłam, ale to jest zmiana nieodwracalna, na dodatek ja uważam, że na lepsze.
Więcej widzę, więcej czuję, uważność daje mi perspektywę, której Ty w swoim pędzie donikąd nawet nie zauważysz. Wiem, bo też tak pędziłam. Jestem wolna, gorzką wolnością, ale jednak wolnością. Nic nie muszę, o nic nie zabiegam, straciłam wszystko. Spokojnie czekam, co przyniesie kolejny dzień. Buduję swój świat na nowo, ale nie jest to odbudowa.
W moim życiu pojawiają się powoli ludzie, którzy wchodzą poza mój krąg a nie krzyczą w progu: „Wychodź natychmiast!”
Życie w ostatnich dniach, przyniosło mi prawdziwy spokój i ciszę, której tak naprawdę nie doświadczyłam od dawna, a w ciszy słychać lepiej....
Usłyszałam...... od świata, od boga czymkolwiek jest, od Oli....
Jest tak jak jest i to jest dobrze.
W tej ciszy na dnie życia, zaczynają dziać się cuda, ale o tym napiszę już następnym razem.
Zapraszam do rozmowy w grupie na fb https://www.facebook.com/groups/649537065904161
Czy ktoś wrócił do „normy” ?
Czy chcecie takiego powrotu?
Czy doświadczacie zmiany w sobie?
Czy to jest dobra zmiana?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.